Straty na plantacjach rzepaku na Rolnictwo, Sadownictwo, Ogrodnictwo

Rolnictwo, Sadownictwo, Ogrodnictwo

Portale rolnicze

Straty na plantacjach rzepaku

Na wielu plantacjach już teraz widoczne są straty, a tymczasem firmy skupowe coraz intensywniej zachęcają producentów do podpisywania kontraktów terminowych. A ceny rzepaku? Te idą w górę.

Najbliższy sezon dla wielu plantatorów rzepaku – takich jak Marcin Mes z gminy Dobrcz – stoi pod znakiem zapytania. Trudno oszacować stan upraw, ale jedno jest pewne – straty już są. Zima ciągle daje się we znaki.

– Mówiąc wprost te niższe temperatury w nocy uderzyły w rzepak. To widać gołym okiem. Rośliny są już uszkodzone. Jeśli nocne temperatury w ciągu najbliższego tygodnia, dwóch, nadal będą minusowe, to może być naprawdę marnie… – przypuszcza Marcin Mes.

Obecnie skala strat na polach zależy jednak nie tylko od aury, pokrywy śnieżnej czy klasy ziemi. – Rzepak był późno siany, bo nie sprzyjały warunki jesienne. Nie zostały więc spełnione wszystkie agrotechniczne wymogi, zastosowane odpowiednie opryski, to była walka z czasem i przeciwnościami… Więc są pewne straty. Trudno jednak dokładnie ocenić je dziś, zobaczymy wszystko jak na dłoni po odwilży – przyznaje Adam Januszkiewicz z Borówna.

Po odwilży przyjdzie więc czas na niełatwe decyzje – co dalej zrobić na polach. – Wkrótce będzie trzeba prawdopodobnie uruchomić procedury szacowania jaką logikę agrotechniczną odbudowy uprawy wybrać, bo ta mozaikowatość na polach będzie bardzo duża i ewentualne odnowienia w postaci nawet zaorania całości i zasiania od początku będą wchodziły najprawdopodobniej w grę – tłumaczy Andrzej Baranowski, specjalista do spraw rolnictwa Urzędu Wojewódzkiego w Bydgoszczy.

Dlatego też, zdaniem ekspertów, kolejne podwyżki cen rzepaku są tylko kwestią czasu. Większość z nich radzi więc, by wstrzymać się z podpisywaniem kontraktów z firmami. Najlepiej negocjować ceny skupu po ustąpieniu zimy. Wielu plantatorów, którzy w ubiegłym roku o tej porze mieli już w dłoniach podpisane umowy kontraktacyjne, teraz daje sobie na to czas. – To kwestia wyboru, ale także ryzyka – podkreślają rolnicy.

– W ubiegłym roku wielu rolników się nadziało. Podpisali szybko umowy kontraktacyjne po 1200 złotych za tonę, a potem okazało się, że wcale na tym nie zyskali, tylko byli stratni po 200, 300 złotych. Wielu z nas zdecydowało się więc na zrywanie umów, trzeba więc było płacić kary za ich zerwanie. Wszystko ma swoje poważne konsekwencje. Nie wiem ilu gospodarzy w tym roku może popełnić ten błąd… Szybko nie znaczy lepiej, przynajmniej nie zawsze…– wyjaśnia Rafał Perlik z gminy Dobrcz.

Rzepaku może być mniej. Firmy będą więc o niego walczyć, a taka sytuacja – jak wiadomo, będzie sprzyjać kolejnym podwyżkom cen. Już teraz niektóre firmy płacą po 1500 złotych za tonę rzepaku, z dostawą w sierpniu. – Ceny mogą się kształtować na bardzo wysokim poziomie, ale jeżeli chodzi o przezimowanie roślin może być kiepsko, bo ostatnio są bardzo niskie temperatury! Więc mimo wyższych cen możemy nie zarobić, bo surowca będzie mniej – ocenia Michał Buczyński z Hutnej Wsi.

Sytuację plantatorów rzepaku może polepszyć tworzenie grup producenckich, łączenie się poszczególnych grup oraz lepsza współpraca z przetwórcami. Wtedy można negocjować wyższe ceny skupu i korzystniejsze umowy.

Szanse na poprawę sytuacji niektórzy upatrują także w Europie Zachodniej.

– To na pewno jest jakieś rozwiązanie. Bo nie tylko drożej można sprzedać swój produkt, zapewnić jego odpowiednią jakość, ale także taniej kupić środki produkcji, więc jest to remedium na to, co dzieje się na polskim rynku – przyznaje Roman Perlik, Włóki.

Warto przypomnieć, że do wzrostu ceny rzepaku przyczyniła się redukcja jego zapasów, jak nastąpiła w ciągu ostatnich kilku lat.

rolpetrol.pl

Nie skomentowano. Bądź pierwszy

Skomentuj